Poręba to miejscowość leżąca w Puszczy Białej. Po wybuchu
Powstania Styczniowego 1863r. teren puszczy gęsto zalesiony umożliwiał
prowadzenie walki oraz dawał schronienie wielu oddziałom powstańczym
dowodzonym przez Zygmunta Padlewskiego, Ignacego Mystkowskiego, Karola
Frycze, Kazimierza Ramotowskiego „Wawra”, Ludwika Lutyńskiego,
Władysława Cichorskiego ps. „Zameczek”, Jakuba Jasińskiego, Maksymiliana
Broniewskiego.
W Porębie znajduje się grobowiec inż. Karola Frycze,
dowódcy 1 Pułku Pułtuskiego, który ciężko ranny w bitwie pod Łączką 23
maja 1863r. Przeniesiony z pola bitwy do Poręby umiera 24 maja gdzie
zostaje pochowany. Grobowiec w formie kaplicy wystawia matka płk. Karola
Frycze.
Bitwa pod Łączką, była przegrana przez powstańców. Do I wś na mokradłach
stał krzyż na mogile poległych, jak wspominają najstarsi mieszkańcy,
lecz dziś już nikt nie potrafi wskazać tego miejsca.
Po tragicznej bitwie pod Kietlanką 13 maja 1863 i śmierci dowódcy
Ignacego Mystkowskiego (inżynier uczestniczył w budowie kolei
Watszawsko-Petersburskiej), nad pozostałymi powstańcami dowództwo obił
Karol Frycze (inżynier uczestniczył w budowie kolei
Watszawsko-Petersburskiej). Karol Frycze w oddziale Mystkowskiego
dowodził piechotą kosynierów. Po odwrocie powstańcy rozbili obóz pod
Łączką (gmina Długosiodło) na Uroczysku Bykowce. Wśród niedostępnych
bagien, miejsce to dawało bezpieczne schronienie, aby spokojnie
odtworzyć silny oddział. Dowódcą kawalerii był Bronisław Deskur dawny
dziedzic z Niegowa. Dzięki jego pamiętnikom możemy dowiedzieć się jak
przebiegała bitwa:
'Obóz Fryczego pod Łączką (tak się miejscowość nazywała) od tygodnia
prawie spoczywał w bardzo dobrej pozycyi jako schronienie, bo na środku
ogromnych błót w lesie, gdzie był kawałek suchego gruntu, a do tego
miejsca przez błota które zaledwie piechotą przejść można było,
prowadziła jedyna grobelka, na której zaledwie dwa konie obok mogły się
zmieścić. Frycze tak się czuł bezpiecznym w tym schronisku, że nie
rozstawił żadnych placówek. Lasocki, żołnierz z kampanii węgierskiej
1848r., który był w sztabie Fryczego, i ja, zwracaliśmy Fryczemu uwagę,
na konieczną potrzebę opasania łańcuchem wedet obozu, bo choćby Moskali
szpieg nie prowadził, to za śladem Dąbkowskiego po piaskach ostrołęckich
trafi do naszego obozu; następnie proponowaliśmy, aby będąc w tak dobrej
pozycyi, bitwę przyjął, obstawiwszy odpowiednie punkta po za błotem, -
nie zdołało to jednak przekonać Fryczego, utrzymywał, że Moskale do nas
nie trafią. Wysłałem ja wszakże moich kawalerzystów na dość odległe
wedety za błota i tak noc spokojnie przeszła. Nadedniem kazałem konie
pokulbaczyć i przy koniach spoczywać. Frycze, jakkolwiek wiedział od
kuryera, że Moskale idą, kazał zabić wołu i kotły nastawić, zostawiając
zupełną swobodę żołnierzom. W obozie śmiał się z mojej przezorności, a
tem samem dał mi do zrozumienia, że mam stracha, ja zaś utrzymywałem, że
koni nie mam do stracenia, aby je w błocie zostawić, jak mi zamkną drogę
jedyną, którą wyjść mogę z tego więzienia. Dla piechoty nie jest ono
takie straszne, bo i błotami, jak kto ma uciekać, ucieknie. Moje wedety
zmieniane, wciąż stały; koło dziesiątej
rano wysłałem podoficera Józefa Kubickiego, (o którym wyżej w
odsyłaczach wspomniałem), aby poluzował wedety. Zaledwie tenże dojechał
do pierwszej, strzał padł, a Moskale prawie na plecach Kubickiego wpadli
do obozu. Kawalerya, ponieważ była gotowa, jednocześnie wsiadła na koń i
wyjechała z błota grobelką wyżej wzmiankowaną. Ruszyłem natychmiast
zatrzymać pierwszy atak Moskali, którzy przyszli wąską drożyną w gąszczu
sosnowym i rozsypali się już po błotach. Na ciasnej jednak drodze nie
mogłem, jak tylko dwójkami jechać, rozwinąć się było niepodobna.
Moskale, usunąwszy się z drogi w gąszczę, z obu stron dróżki dali do nas
ognia. Zleciało kilka lanc, ale kawalerzysta na szczęście żaden; strzał
był bardzo bliski, więc zgórowali. W tem zamięszaniu brakło mi trzech z
kawaleryi. Walewski, instruktor, który pozostał z tyłu, przy wsiadaniu
na konia, dostał kulą w czoło i poległ na miejscu. Podoficer Lebl, który
pierwszy na dróżkę wyjechał, prawdopodobnie został odcięty od nas i
szeregowiec Barzykowski, który wprawdzie z konia zleciał, ale widziałem,
jak się podniósł zdrów zupełnie. Piechota nasza bez tornistrów zaledwie
zdołała złapać za broń, kiedy część Moskali była już w obozie, przez
błota przeszedłszy. Drozdowski, oficer, jeszcze w mundurze rosyjskim,
złapał jeden pluton uzbrojony w karabiny z bagnetami, i z nim uderzył na
bagnety, wołając przez zapomnienie „na sztyki” po moskiewsku. Któryś z
naszych, myśląc, że zdradza, ponieważ po moskiewsku zakomenderował,
strzelił do niego z tyłu. Ciężko ranny, Drozdowski upadł. Frycze z
kosynierami trzymał się czas jakiś, ale dostał kulą w brzuch, kosynierzy
się rozpierzchli, unosząc go z sobą. Cała piechota, której było do
tysiąca rozsypała się po błotach. Ja szczęśliwie wyszłem z kawaleryą z
tej błotnej pułapki, w której mogłem wszystkie konie zostawić.
Sformowawszy się, przejechałem na gościniec, który dzielił las na dwie
połowy i zatrzymałem się po drugiej stronie gościńca. Moskwa, zabrawszy
rannego Drozdowskiego *), kotły nasze i furgony, wyjechała na ten sam
gościniec co i ja. Wysłałem oficera Rafalskiego, aby podjechał bliżej
gościńca i przyjrzał się, gdzie Moskwa pociągnie i co zabrała. Rafalski
wyjechał w pole, przy gościńcu zlazł z konia na sto kroków od kolumny
moskiewskiej i przyglądał się spokojnie. Tak
Moskalom tem zaimponował,
że ci, zobaczywszy go, wstrzymali się, ale po chwili namysłu ruszyli
dalej, nie zaczepiając go wcale. Prawdopodobnie obawiali się zasadzki
innego jakiego oddziału. Moskali było cztery roty (kompanie) piechoty i
jeden szwadron huzarów na siwych koniach, z którego to szwadronu
mieliśmy w naszej kawaleryi trębacza, Feliksa Szymańskiego rodem z
Lublina. Zdezerterował on Moskalom przed bitwą zarębską z Ostrołęki.
Feliks ów utrzymywał, że w tym szwadronie było bardzo dużo Polaków, że
gdybyśmy byli się z niemi starli, byliby przeszli, bo często o tem w
szwadronie Polacy mówili, że przy okazyi przejdą. Tym razem Moskale nie
użyli tego szwadronu, trzymali go w ariergardzie podczas bitwy.
Do wsi
Poręba
zanieśli rannego Fryczego, a kiedym tam przybył na drugi dzień, już
dogorywał dzielny ten żołnierz. Jeżeli grzeszył czem Frycze, to tylko
brawurą swoją, bo nadzwyczajnej był to odwagi człowiek. Po śmierci
Fryczego objął chwilowo dowództwo Broniewski, uczeń szkoły wojskowej w
Kuneo.'
Ponieważ spotkałem trochę rozbieżności (np. kaplica postawiona na grobie
Karola Frycze- został pochowany na miejscowym cmentarzu, czy poległego
pod Dybkami lub zmarł we wsi Przyjmy-Dybki 24 maja 1863 i został
pochowany w
Porębie.)
przytoczę w oryginale fragment rozważań:
„Jak wynika z pamiętnika o wyniku bitwy zadecydowała zdrada jednego z
powstańców.”
„..... co do zdrady miejsca obozowania są dwie wersje i obie dotyczą nie
powstańca tylko chłopca, który dostarczał powstańcom żywność. Jedna że
zdradził, a druga że wymuszono informacje torturami i moim zdaniem ta
jest bardziej prawdopodobna.”
oraz relacja o miejscu bitwy:
„Miejsce bitwy i obozu do dziś nie zostało odnalezione. Mimo starań
wielu osób nie ustalono gdzie to miejsce się znajduje. Teren jest
podmokły, krajobraz się zmienił i nie zachowały się żadne ślady po
bitwie i miejscu obozowania. Ostatnia żyjąca osoba pamiętała z młodości
jak ojciec pokazywał kopiec, gdzie miejscowa ludność przy asyście
żandarmów pozbierała ciała powstańców i pochowała w kopcu, gdzie jeszcze
do I wojny światowej znajdował się krzyż. Dziś ten starszy Pan już nie
potrafił odnaleźć tego miejsca. Z opowieści wynika, że carscy żołnierze
dopuszczali się tortur i dobijali ciała powstańców w sposób bardzo
brutalny wydłubując oczy bagnetami.”
Z Porębą związane są jeszcze daty:
16 maja 1863r. doszło do potyczki 4 Szwadronu Strzelców Konnych z Jazdą
Carską. Zdarzenie to upamiętnia drewniany krzyż przy drodze do Udrzyna
(nie miałem okazji go namierzyć i często zastanawiam się widząc samotny
krzyż czy nie upamiętnia jakiegoś miejsca).
12 listopada 1863r. odbyła się bitwa oddziałów Walentego Lasockiego i
Józefa Zduńczyka (w której objął dowództwo oddziału po Lasockim) z
wojskiem rosyjskim (data ta znajduje się na drzwiach grobowca-kaplicy). |